poniedziałek, 29 kwietnia 2013

Kaŝita hundo

Lastaj tagoj estis plenaj je bestoj. Kiam mi vendrede iris al laborejo, mi rimarkis, ke antaŭ ĝi staras kaj promenas ekzotikaj bestoj, ekzemple zebroj kaj kameloj. Apude estas tutjara lunaparko, do verŝajne en somero oni havas ankaŭ bestojn. Poste dum tiu kaj sekva tago, kiam mi havis nenion interesan por fari en laborejo, mi eliris por rigardi bestojn.
Same vendrede okazis unu el la plej strangaj okazaĵoj en mia laborejo. Mi staris apud enirejo kaj mi vidis, ke junaj viro kaj virino pakas sian hundon en iu transporta ujo por bestoj (farita el materialo, facile portebla). Ili eniris kaj alproksimiĝis al kasejo. Mi pensis, ke eble ili nur por momento venis aĉeti biletojn kaj poste ekzemple veturas per aŭtomobilo kaj pro tio hundo estis ene de mana hundujo. Sed mi eraris, ĉar ili aĉetis biletojn kaj iris al koncertejo. Ili eĉ venis ene, ĉar kontrolistinoj de biletoj ne rimarkis, ke tiu viro havas kaŝitan hundon. Mi kuris malantaŭ ili por informi miajn amikinojn, ke li ne povas partopreni spektaklon, ĉar li kaŝas besto. Ili kaptis lin kaj petis foriri. La plej stranga afero estis, ke li estis mirigita, ke ni lin kaptis kaj malpermesis al li turmenti sian hundon dum duhora spektaklo. Hundo suferus fermita en malgranda ujo, en kiu ne povas moviĝi, trinki aŭ manĝi. Kaj homoj suferus, se li komencus boji dum spektaklo. Mi pensis, ke posedanto iel solvos situacion, sed li nur lasis hundon la sama ujo ĉe nia deĵorejo.
Laŭ mi jam etaj infanoj estas problemo, ĉar ili ofte ploras, krias kaj malhelpas al aliaj spektantoj. Sed mi entute ne komprenas tiun homon, kiu prenis sian hundon. Normalaj hundoj duontage sidas solaj en hejmoj, kiam posedantoj laboras kaj nenio okazas. Aŭ ili povis peti familion aŭ amikojn prizorgi ĝin dum tiuj du horoj. Sed ili elpensis, ke ili kaŝos hundon sub teatra fotelo. Tre saĝe.

Ostatnie dni były pełne zwierząt. Kiedy w piątek szłam do pracy, zauważyłam, że przed wejściem stoją i spacerują egzotyczne zwierzęta, np. zebry i wielbłądy. W pobliżu znajduje się całoroczne wesołe miasteczko, więc widocznie w lecie mają też zwierzęta. Później w czasie tego i kolejnego dnia, kiedy nie miałam nic ciekawego do roboty w pracy, wychodziłam popatrzeć sobie na zwierzęta.
W ten sam piątek byłam świadkiem jednej z najdziwniejszych sytuacji u mnie w pracy. Stałam przed wejściem i widziałam, że młodzi mężczyzna i kobieta pakują swojego psa do takiego materiałowego transportera. Weszli do środka i podeszli do kasy. Myślałam, że może przyszli tylko na moment kupić bilety, a później np. jadą samochodem, więc dlatego schowali psa do transportera. Ale myliłam się, bo kupili bilety i poszli w kierunku sali koncertowej. Nawet udało im się wejść do środka, bo kontrolerki biletów nie zauważyły, że mężczyzna niesie schowanego psa. Pobiegłam za nimi i poinformowałam koleżanki, że ten człowiek nie może brać udziału w spektaklu, bo ukrywa zwierzę. Złapały go i poprosiły o opuszczenie sali. Najdziwniejszą rzeczą dla mnie było to, że był on zdziwiony, że go złapałyśmy i nie pozwoliłyśmy mu męczyć swojego psa w czasie dwugodzinnego spektaklu. Pies męczyłby się zamknięty w małym transporterze, w którym nie mógł się ruszać, pić ani jeść. A ludzie męczyliby się, jeśli zacząłby szczekać w trakcie przedstawienia. Myślałam, że właściciel jakoś rozwiąże tę sytuację, ale on po prostu zostawił psa w tym samym transporterze na portierni.
Według mnie już małe dzieci są problemem, bo często płaczą, krzyczą i przeszkadzają innym widzom. Ale zupełnie nie rozumiem człowieka, który zabrał swojego psa. Normalne psy pół dnia siedzą same w domach, kiedy właściciele pracują i nic się nie dzieje. Albo mogli poprosić rodzinę czy przyjaciół, żeby się nim zaopiekowali przez te dwie godziny. Ale oni wymyślili sobie, że schowają psa pod teatralnym siedzeniem. Bardzo mądrze.

poniedziałek, 22 kwietnia 2013

Haŭlado de trajno

Ne ekde hieraŭ mi vivas en Pollando, do mi pensis, ke preskaŭ nenio povas mirigi min, se temas pri polaj trajnoj. Tamen hodiaŭ mi estis surprizita, bo mia trajno estis haŭlita per alia lokomotivo al la plej najbara stacio kaj ni devis ŝanĝi trajnon. Tio okazis, ĉar io ĉesis funkcii, mi ne scias, eble premo ie estis tro malalta aŭ io simila. Pro tiu averio ni malfruiĝis pli ol horo kaj mi ne povis partopreni koncerton. Bone, ke mi ne laboris hodiaŭ, ĉar tio estus granda problemo, se mi ne venus. Kvankam aliaj homoj havis grandajn problemojn, ĉar ili havis planitajn diversajn renkontiĝojn aŭ miskaptis sekvajn trajnojn. Do tagon mi havis plenan je fervojaj aventuroj:) Kaj finfine mi eksentis printempon (eĉ someron) post mia longa restado hejme dum malsano. Kiel diras pola kanto eĉ floroj en haroj taŭzis vento:) (eble sen floroj:)) Kwiaty we włosach potargał wiatr
Nie od dziś żyję w Polsce, więc myślałam, że raczej nic mnie już nie zdziwi, jeśli chodzi o PKP. Dzisiaj jednak zostałam zaskoczona, bo mój pociąg był holowany przez inną lokomotywę do najbliższej stacji i musieliśmy się przesiąść. Stało się tak, ponieważ coś się zepsuło, nie wiem, chyba ciśnienie było gdzieś za niskie albo coś w tym stylu. Z powodu tej awarii spóźniliśmy się ponad godzinę i nie mogłam iść na koncert. Dobrze, że nie pracowałam dzisiaj, bo to byłby duży problem, jeśli bym nie przyszła. Za to inni mieli spore problemy, bo mieli zaplanowane różne spotkania albo nie zdążyli na przesiadkę. Dzień miałam więc pełny kolejowych przygód:) I w końcu poczułam wiosnę (wręcz lato) po moim długim kiszeniu się w domu podczas choroby. Kwiaty we włosach potargał wiatr:) No, musiałam się obejść bez kwiatów, ale jak wychyliłam głowę z pociągu i poczułam pęd powietrza, to na myśl przyszła mi zbliżająca się majówka i wakacje:)

piątek, 19 kwietnia 2013

Libro pri kudrado

Iam mi gajnis prezon en iu voĉdonado. Pakaĵo venis al mi antaŭ kelkaj tagoj, sed nur hodiaŭ mi povis ĝin malpaki. Ĝi estas libro pri kudrado. Iomete strange, ĉar mi ne scipovas kudri. Tamen libro estas sufiĉe interesa kaj ĉefe por komencantoj, do eble mi komencos kudri, se mi havos pli multe da tempo, ekzemple dum somerferioj. Pożywiom, uwidim:)
Kaj post longa pensado mi finfine decidis veturi hejmen hodiaŭ. Do mi manĝis hodiaŭ normalan tagmanĝon:)

Jakiś czas temu wygrałam nagrodę za jakieś głosowanie. Paczka przyszła do mnie przed kilkoma dniami, ale dopiero dzisiaj mogłam ją rozpakować. To książka o szyciu. Dość dziwnie, bo nie umiem szyć. Ksiązka jest jednak całkiem ciekawa i przede wszystkim dla początkujących, więc może zacznę szyć, jeśli będę miała więcej czasu, np. w wakacje. Pożywiom, uwidim:)
A po długim namyśle zdecydowałam się w końcu dzisiaj pojechać do domu. Więc zjadłam dziś normalny obiad:)

czwartek, 18 kwietnia 2013

Ĵaza malsano

Sabate vespere post laboro mi tre ekmalsanis, doloris min gorĝo kaj ĉiuj muskoloj. Mi iris al apoteko kaj aĉetis medikamentojn. Ĝis hodiaŭ mi restadis hejme, mi vizitis nek lecionojn, nek laborejon. Mi plu iomete malsanas, sed verŝajne hodiaŭ mi devos eliri al vendejo, ĉar se mi tion ne farus, eblus ke mi mortus je malsato. Matene mi ricevis ankaŭ informon de mia estrino, ke ĉi semajnfine mi ne devas labori. Kaj tiu informo ĝojigas min kaj samtempe malĝojigas. Mi ne laboros, do mi ne gajnos monon. Sed mi havas ankaŭ dank' al tio liberajn kelkajn tagojn, do mi povas ekzemple veturi hejmen. Mi ankoraŭ ne scias, kion mi faros. Eble poste mi ĉion pakos kaj veturos, mi devas pripensi tiun freŝan novaĵon.

W sobotę wieczorem po pracy dopadło mnie choróbsko, bolało mnie gardło i wszystkie mięśnie. Poszłam do apteki i kupiłam lekarstwa. Do dzisiaj kisiłam się w domu, nie chodziłam na zajęcia, ani do pracy. Dalej jestem trochę chora, ale najwyraźniej dzisiaj będę musiała wyjść do sklepu, bo jeśli bym tego nie zrobiła, mogłabym umrzeć z głodu. Rano dostałam też od szefowej informację, że w ten weekend nie pracuję. Ta informacja mnie cieszy, a zarazem martwi. Nie będę pracować, więc nic nie zarobię. Ale mam też dzięki temu kilka wolnych dni, więc mogę np. jechać do domu. Jeszcze nie wiem, co zrobię. Może później wszystko spakuję i pojadę, muszę przemyśleć tę świeżą nowinę.

piątek, 12 kwietnia 2013

Tro longe

Kaj eble kiel aldonaĵo al antaŭa enskribo - kanto kiu ekde kelkaj tagoj aperas en mia kapo kaj pli malpli esprimas miajn nuntempajn sentojn. Jen refreno de "Tro longe" de Martin Wiese:
Kaj se vi solas,
Vi nur sciu, ke ni ĉiam ĝojas pro via alven'
Kaj se vi volas,
Ni malfermos botelon kaj klaĉon kun vi ĝis maten'
Kaj jen la kanto ĉe ViTubo (aŭdkvalito ne estas la plej bona):
"Tro longe" Martin Wiese kaj La Talpoj
Hodiaŭ estas stranga tago, ekzemple revenante el kunveno mi trairis stacidomon. Dum unu momento mi ekvolis entrajniĝi kaj veturi ie ajn. Verdire mi ofte havas similas senton, preskaŭ ĉiam, kiam mi vizitas stacidomon, sed kutime tio estas nur revo kaj mi ne faras tion. Hodiaŭ per unu momento mi vere estis preta lasi ĉion kaj veturi ie ajn. Mi eĉ komencis serĉi interesajn trajnojn (bonŝance ne estis, ĉiuj estis tre proksime). Bone, ke verŝajne morgaŭ mi multe laboros, ne estos tempo por stultaĵoj:)

I jako dodatek do poprzedniego wpisu - piosenka, która od kilku dni łazi mi po głowie i mniej więcej oddaje mój obecny stan ducha. Oto refren "Tro longe"(="Zbyt długo") Martina Wiese w moim dosłownym, zupełnie źle brzmiącym tłumaczeniu:
I jeśli jesteś sam/a
Wiedz tylko, że zawsze ucieszy nas twoje przybycie
I jeśli zechcesz,
Otworzymy butelkę i będziemy plotkować do rana
A oto koncertowa wersja piosenki w serwisie Youtube (jakość dźwięku nie jest najlepsza): "Zbyt długo" Martin Wiese kaj La Talpoj
Ciekawostka - "talpo" oznacza "kreta". Zastanawia mnie, czy cżłonkowie zespołu Martina Wiese, czyli "Krety", sami wybrali sobie taką nazwę i czy wiedzą, co oznacza:)
Dzisiaj był dziwny dzień, np. wracając z zebrania przechodziłam przez dworzec. Przez moment zapragnęłam wsiąść do jakiegokolwiek pociągu i pojechać gdzie mnie oczy poniosą. Prawdę mówiąc, często mam podobne uczucie, prawie zawsze, kiedy przychodzę na dworzec, ale zwykle to tylko marzenia i szybko mi przechodzi. Dzisiaj przez moment naprawdę byłam gotowa zostawić wszystko i jechać gdziekolwiek. Nawet zaczęłam szukać ciekawych połączeń (na szczęście żadnych nie było, wszystkie bardzo blisko). Dobrze, że jutro prawdopodobnie długo pracuję, więc nie będzie czasu na głupoty:)

Pentrado de sidejo kaj kunveno de estraro

Marde telefonis al mi amikino, ĉu mi povos helpi kaj pentri novan sidejon de nia Esperanto-klubo. Mi venis, evidentiĝis, ke parto jam estis pentrita je verda koloro. Restis dua ĉambro. Ni pensis, ke koloro estis ruĝa, ĉar sur ujo por farbo estis ruĝas rozoj. Ni maltrafis, koloro nomis "suka abrikoto" kaj ĝi estis io inter oranĝ- kaj rozkolora. Kvankam mi neniam antaŭe pentradis ion, mi helpis kiel mi povis. Samtempe mi ekkonis novajn, junajn esperantistojn. Ĝojigis min, ke ili estis tiel viglaj kaj emaj. Bedaŭrinde kelkaj novaĵoj ankaŭ ĉagrenigis min.
Merkrede mi havis tagon de malemo, do mi faris preskaŭ nenion. Simile estis ĵaŭde, sed mi almenaŭ venis al laborejo (ne por labori, ĉar ne estis mia deĵoro, sed simple por renkontiĝi kun homoj kaj eble aŭskulti koncerton). Rimarkis min estrino kaj demandis, ĉu mi ne volas helpi. Mi konsentis, ŝi enskribis min en horaro. Bonŝance ne estis tiel malbone. Ekzemple mi devis paroli angle kun iu fama ĵazmuzikisto (li estis dika nigrulo kun longaj haroj, mi ne certas, sed eble tio estis Alphonse Mouzon). Mi finiĝis laboros post unua horo nokte.
Hodiaŭ mi partoprenis kunvenon de estraro de nia Esperanto-Asocio. Antaŭe estis ankaŭ kunveno de ordinaraj anoj. Venis multe da homoj. Kiel ĉiam ni parolis pri diversaj aferoj, sed anstataŭ rapide priparoli la plej gravaj aferoj, ni longe disputis pri ĉio ebla. Kelkaj aferoj ankaŭ min iritis, ĉefe kelkaj vortoj, kiuj mi ne atendis de tiu persono. Samtempe dum tuta semajnfino estas ankaŭ kunveno de PEJ, do venas al ni junaj esperantistoj el tuta Pollando. Mi laboras, do mi ne povas partoprenis ĉion, ekzemple morgaŭ oni planas iun ludon en bestoĝardeno. Hodiaŭ mi jam renkontiĝis kun unu amikino, eble mi trovos ankaŭ iomete da tempo morgaŭ aŭ postmorgaŭ. Ni bezonas priparoli kelkajn aferojn.
Post kunveno mi retelefonis al patrino kaj mi ricevis malgajajn informojn. Nenio estas certa ankoraŭ, sed tamen situacio jam antaŭe ne estis bona kaj se novaĵoj konfirmos, estos tre malbone.

We wtorek zadzwoniła koleżanka z pytaniem, czy nie pomogłabym malować nowej siedziby naszego klubu esperanckiego. Kiedy przyszłam, okazało się, że część jest już pomalowana na zielono. Pozostał drugi pokój. Myśleliśmy, że będziemy malować na czerwono, bo na opakowaniu były czerwone róże. Byliśmy w błędzie, bo kolor nazywał się "soczysta morela" i było to coś między pomarańczowym a różowym. Chociaż nigdy wcześniej nie miałam do czynienia z malowaniem, starałam się pomóc jak umiałam najlepiej. Jednocześnie poznałam też nowych, młodych esperantystów. Ucieszyło mnie, że są tacy żywiołowi i chcą się udzielać. Niestety kilka informacji mnie też trochę zmartwiło.
W środę miałam dzień niechcieja, więc właściwie prawie nic nie zrobiłam. Podobnie było w czwartek, ale chociaż przeszłam się do miejsca pracy (nie po to, żeby pracować, bo nie miałam akurat dyżuru, ale po prostu żeby spotkać się z ludźmi i może posłuchać też koncertu). Szefowa mnie zauważyła i zapytała, czy nie chcę pomóc. Zgodziłam się, wpisała mnie w grafik. Na szczęście nie było tak źle. Np. musiałam zamienić kilka słów po angielsku z jakimś sławnym jazzmanem (był grubym Murzynem z dredami, nie jestem pewna, ale chyba mógł to być Alphonse Mouzon). Pracę skończyłam po pierwszej w nocy, w domu byłam koło drugiej.
Dzisiaj wzięłam udział w zebraniu zarządu naszego Związku Esperanckiego. Wcześniej odbyło się też spotkanie zwykłych członków. Przyszło dużo ludzi. Jak zawsze mówiliśmy o różnych sprawach, ale zamiast szybko omówić najważniejsze kwestie, długo debatowaliśmy nad wszystkimi możliwymi sprawami. Kilka rzeczy mnie też zdenerwowało, głównie kilka słów, których się nie spodziewałam od tej osoby. Jednocześnie podczas całego weekendu odbywa się też zjazd PME, więc zjeżdżają się do nas młodzi esperantyści z całej Polski. Pracuję, więc nie mogę brać udziału we wszystkich wydarzeniach, np. na jutro zaplanowana jest jakaś gra w ogrodzie zoologicznym. Dzisiaj miałam okazję przywitać się z jedną koleżanką, może znajdę też trochę czasu jutro albo pojutrze. Musimy omówić kilka zagadnień.
Po zebraniu oddzwoniłam do mamy i otrzymałam smutne informacje z domu. To jeszcze nic pewnego, ale sytuacja już wcześniej nie była zbyt różowa, a teraz jeśli wieści się potwierdzą, będzie jeszcze gorzej.

środa, 10 kwietnia 2013

Saluton el...

Lunde mi hazarde estis ie kaj mi volas saluti ĉiujn el... Kiel vi pensas? Alpoj? Siberio? Islandio? Orodruino? Divenu el kiu loko mi volas vin saluti:)
W poniedziałek dość przypadkowo wylądowałam w pewnym miejscu i chcę was pozdrowić z... No właśnie, skąd? Alpy? Syberia? Islandia? Góra Przeznaczenia? Zgadnijcie, skąd przesyłam pozdrowienia:)

piątek, 5 kwietnia 2013

Kie estas pantalonoj?

En laborejo hodiaŭ matene estis vera tohuvabohuo. Kelkdek grupoj de lernantoj kaj eĉ pli teruraj instruistoj. Iu instruistino kriis tuttempe "Kie estas pantalonoj?" kaj devigis nin serĉi ilin anstataŭ labori kaj preni vestaĵoj de aliaj homoj. Finfine evidentiĝis, ke knabino, kies pantalonoj ni serĉis, lasis ilin en lernejo aŭ ie alie. Situacio estis stulta kaj malhelpis al ni, ĉar poste ĉiuj estis nervigitaj. Preskaŭ tutan tagon ekde mateno ĝis vespero mi hodiaŭ laboris kaj vortoj "Kie estas pantalonoj?" estis frazo de la tago. Morgaŭ mi ankaŭ surprize laboros, verŝajne neniu krom mi venos, do mi timas, ke sen iu ajn kunlaboranto povas esti eĉ pli granda tohuvabohuo. Ni ekvidos vespere.

W pracy dzisiaj był wielki chaos. Kilkanaście grup z gimnazjów i jeszcze gorsi nauczyciele. Jakaś nauczycielka zaczęła się na nas drzeć "Gdzie są spodnie?" i zmusiła nas, żeby ich szukać zamiast normalnie pracować i obsługiwać pozostałe grupy. Na końcu okazało się, że ta dziewczynka, której spodni szukaliśmy, zostawiła je w szkole czy gdzieś tam. Sytuacja była głupia, ale napsuła nam krwi, przeszkodziła nam w pracy i wszyscy się przez to denerwowali. Prawie cały dzień od rana do wieczora dzisiaj pracowałam i słowa "Gdzie są spodnie?" były tekstem dnia. Jutro też niespodziewanie pracuję, prawdopodobnie przyjdę tylko ja, więc boję się, że bez współpracowników może być jeszcze większe zamieszanie. Zobaczymy wieczorem.

czwartek, 4 kwietnia 2013

Subtrama fumo

Hodiaŭ mi preskaŭ malfruiĝis je prelego, ĉar sub tramo per kiu mi volis veturi al universitato aperis fumo. Fumo kaj fia odoro. Jam antaŭe, kiam tramo komencis haltiĝi, al mi ŝajnis, ke mi aŭdis strangan sonon. Tuj poste ĉe bremso emerĝis griza nebuleto de fumo. Mi tion rimarkis, kiam mi staris ĉe haltejo, sed tamen mi entramiĝis. Verŝajne mi ne havas instinkton de memsavo:) Nur kiam aliaj pasaĝeroj komencis krii kaj rapide fuĝi, mi decidis, ke pli bone, se mi ankaŭ eliros. Venis tramŝoforo (eble tramkondukisto? mi ne certas pri tiu vorto), telefonis iel. Ĉiuj pasaĝeroj eltramiĝis, haltiĝis ankaŭ sekva tramo. Por ne ŝtopi ĉiujn sekvajn tramojn, mia tramo sen homoj forveturis en nebuleto de fumo. Mi entramiĝis en sekva tramo kaj bonŝance mi sukcesis veni antaŭ komenciĝis prelego. Mi ne scias, ĉu vere estis ia fajro aŭ nur fumo ĉiuj timigis, sed bone, ke tiu averio ne estis danĝera kaj neniu vundiĝis.

Dzisiaj prawie spóźniłam się na wykład, bo pod tramwajem, którym chciałam dojechać na uczelnię, pojawił się dym. Dym i smród spalenizny. Już wcześniej, kiedy tramwaj hamował, wydawało mi się, że słyszałam dziwny dźwięk, takie szuranie, jakby coś wpadło pod koła. Po chwili w okolicach pierwszego hamulca drugiego wagonu zaczął unosić się dym. Zauważyłam to, kiedy stałam na przystanku, ale i tak wsiadłam do tego tramwaju. Najwyraźniej nie mam w sobie instynktu samozachowawczego:) Dopiero kiedy inni pasażerowie zaczęli krzyczeć i szybko ucieka, stwierdziłam, że też lepiej wysiądę. Przyszedł motorniczy, zadzwonił gdzieś. Wszyscy pasażerowie wysiedli, zatrzymał się też kolejny tramwaj i wypuścił część ludzi. Aby nie robić zatoru i nie zatrzymywać wszystkich kolejnych tramwajów, mój tramwaj bez pasażerów odjechał w oparach dymu. Wsiadłam do następnego tramwaju i na szczęście zdążyłam przed rozpoczęciem wykładu. Nie wiem, czy naprawdę coś się paliło, czy tylko wszyscy przestraszyli się dymu, ale dobrze, że awaria nie była groźna i nikomu nic się nie stało.

środa, 3 kwietnia 2013

Manko de suno

Jen aspekto de ĉi-jara printempo en Pollando videbla el mia fenestro. Kaj laŭ televido en granda parto de Eŭropo.
Eble tio estas kialo de mia malemo al ĉio. Ekzemple mi planis dum festa lundo iri ien kun amikoj (iam tio estis nia tradicio), sed mi ne volis tion organizi, do finfine mi restis hejme. Kaj mi volis ankaŭ veturi ien por foti ion, sed mi ankaŭ tion ne faris. Mi estas en tiu stato ekde longe kaj manko de printempo kaj suno ne helpas. Espereble tio estas jam lastaj tagoj de vintro.

Oto jak prezentuje się w tym roku wiosna, widok prosto z mojego okna. A według telewizji sytuacja wygląda podobnie w całej Europie.
Może to jest powód mojego niechcieja do wszystkiego. Np. planowałam w Lany Poniedziałek tradycyjnie spotkać się z przyjaciółmi, ale nie chciało mi się tego organizować i motywować ludzi, więc ostatecznie zostałam w domu. Chciałam też jechać gdzieś porobić zdjęcia, ale też w końcu nie pojechałam. Znajduję się w podobnym stanie już od dawna, a brak wiosny i słońca nie pomaga. Mam nadzieję, że to już ostatnie dni zimy.