środa, 27 sierpnia 2014

Kiel mi preskaŭ mortigis mian hundon

Hodiaŭ matene mi preskaŭ iĝis murdisto. Kiel? Mi iris por momento al kuirejo kaj kiam mi revenis post kelkaj minutoj, mi ekvidis, ke mia hundo intertempe formanĝis pli malpli duonon da ĉokolado. Mi neniam lasas manĝaĵon malalte, sed li mem ĝin prenis de supra breto, kiam mi forestis. Mi kulpas, mi povis lasi ĝin pli supre. Tuj mi iris al bestkuracisto kaj li donis al mia hundo iun bluan trinkaĵon. Post ĝi hundo forvomis tutan ĉokoladon. Kuracisto diris, ke li estos sana, ĉar mi venis sufiĉe frue. Sen tio li povis eĉ morti. En apoteko mi devis aĉeti ankaŭ karbonon en piloloj, sed hundo ne volis ilin manĝi, nek pace, nek perforte. Tuta loĝejo estis malpura kaj nigra pro karbono. Finfine li manĝis parton, ĉar mi detruis pilolojn kaj nur tiun nigran pulvoron miksis kun peceto de lia kutima manĝaĵo. Tion li ankaŭ ne volis manĝi kaj tio, ke li ne plu vidas ne tro helpis, ĉar aŭ li sentis alian odoron aŭ gusto estis terura. Fakte se iu donus al mi karbonon por manĝi, mi ankaŭ ne estus tro kontenta.
Hieraŭ okazis unua renkontiĝo de mia lingva kafejo. Venis dekkelk homoj kaj ŝajnas, ke ili plu venados, almenaŭ parto de ili. Kelkaj eĉ interesiĝas pri senpaga kurso de Esperanto. Bedaŭrinde dum unua renkontiĝo ni parolis pole, ĉar mi ne sciis, kiu venos kaj en kiaj lingvoj volos paroli. Mi prezentis mian ideon kaj proponis kelkaj interkonaj ludoj. Surprize sed feliĉe venis unu homo, kiu instruas anglan lingvon, li estas mia malproksima konatulo, mi lin kelkaj jaron ne vidis, sed pro mia amikino li eksciis pri projekto kaj decidis veni. Espereble li helpos al mi pri angla.

Dzisiaj rano prawie zostałam mordercą. Jak? Poszłam na chwilę do kuchni i kiedy wróciłam po kilku minutach, zobaczyłam, że mój pies w międzyczasie zjadł pół tabliczki czekolady. Nigdy nie zostawiam jedzenia nisko, ale on sam ściągnął je z wyżej położonej półki, kiedy mnie nie było. To moja wina, bo mogłam ją zostawić jeszcze wyżej. Natychmiast poszłam do weterynarza, który zrobił psu płukanie żołądka - wstrzyknął mu do ust jakiś niebieski roztwór. Po jakimś czasie pies zwymiotował całą czekoladę. Lekarz powiedział, że nic mu nie będzie, dobrze, że tak szybko przyszłam. Gdyby nie to, mógłby nawet umrzeć. W aptece musiałam kupić jeszcze węgiel w tabletkach, ale pies nie chciał ich jeść, ani po dobroci, ani siłą. Całe mieszkanie było uświnione na czarno. W końcu zjadł trochę, wzięłam go sposobem i pozbierałam te pigułki, które sam rozgryzł, rozwaliłam pozostałe i zmieszałam sam czarny proszek z odrobiną jego normalnego jedzenia. Tego też za bardzo nie chciał jeść, nie pomagało nawet to, że już nie widzi, bo widocznie czuł inny zapach albo smak był tak okropny. Właściwie gdyby ktoś próbował karmić mnie węglem pewnie też bym nie skakała z radości.
Wczoraj odbyło się pierwsze spotkanie mojej kawiarni językowej. Przyszło kilkanaście osób i wygląda na to, że zamierzają przychodzić dalej, przynajmniej część z nich. Kilka zainteresowało się nawet darmowym kursem esperanta. Niestety na pierwszym spotkaniu rozmawialiśmy po polsku, bo nie wiedziałam kto przyjdzie i w jakimi językami będą zainteresowani. Opowiedziałam o moim pomyśle i zaproponowałam kilka gier integracyjnych. Niespodzianie, ale szczęśliwie pojawił się też człowiek, który uczy angielskiego na uczelni, to mój daleki znajomy, nie widziałam go kilka lat, ale dowiedział się od wspólnej znajomej o projekcie i postanowił przyjść. Mam nadzieję, że pomoże mi z angielskim.

sobota, 23 sierpnia 2014

Eczpoczmak

Antaŭ momento mi ekvidis interretan ŝercon pri fermado de famaj usonaj restoracioj en Rusio kaj tio memorigis al mi ion, kion mi manĝis en Supraśl dum tatara festivalo kaj mi forgesis ĝian nomon. Tio estis eĉpoĉmako - tipo de fritita kuko kun legomoj ene. Ĝi estas tradicia tatara manĝaĵo. Interrete mi trovis, ke ĝi estas nomata ankaŭ jeĉpoĉmak, sed ŝajne temas pri la sama afero. Dua afero, kiun mi manĝis tie estis ĉeburekoj, sed mi tion jam manĝis kelkfoje en Litovio, Rusio kaj Belorusio, do tio ne estis por mi io tre nova. Amikino, kiu veturis kun mi al Supraśl manĝis ankaŭ ion por mi novan, sed mi ne memoras nomon. Tio ankaŭ estis fritita kuko kun viando kaj legomoj, sed iomete pli spica. Interesa estis ankaŭ iu tradicia tatara trinkaĵo - syta. Ĝi estas farita el akvo, mielo kaj citrono. Kaj por mi estis tre ridinde, ĉar ŝajnas, ke mi de infaneco senkonscie trinkis tataran trinkaĵon:) Nu, fakte sen citrono. Mia avo havis abelujojn kaj ni havis ĉiam multe da mielo. Mia avino kaj gepatroj ofte donis al mi akvon kun mielo kaj ĉiam, kiam mi tion trinkas, tio rememorigas al mi infaneco. Se mi bone scias, mi havas nenion komunan kun tataroj, tiu simileco de niaj trinkaĵoj estas verŝajne tute hazarda, sed interesa.

Przed chwilą zobaczyłam internetowy żart na temat zamknięcia w Rosji restauracji znanej amerykańskiej sieci i przypomniało mi to o czymś, co jadłam podczas festiwalu tatarskiego w Supraślu, a zapomniałam jak się nazywa. To był eczpoczmak - rodzaj smażonego w głębokim tłuszczu ciasta z warzywami w środku. To tradycyjne tatarskie jedzenie. W internecie znalazłam, że bywa to też nazywane jeczpoczmak, ale chodzi chyba o to samo. Druga rzecz, którą tam jadłam, to czebureki, ale to jadłam już wcześniej na Litwie, w Rosji i na Białorusi, więc nie było to dla mnie coś zupełnie nowego. Koleżanka, z którą tam pojechała, jadła coś też dla mnie nowego, ale nie pamiętam nazwy. To było też takie smażone ciasto nadziewane mięsem i warzywami, nieco bardziej doprawione. Ciekawy był też tradycyjny tatarski napój - syta. Był zrobiony z wody, miodu i cytryny. Dla mnie było to dość śmieszne, bo wychodzi na to, że od dziecka nieświadomie piłam tatarskie napoje:) No racja, bez cytryny. Mój dziadek miał ule i zawsze mieliśmy w domu dużo miodu. Babcia i rodzice często dawali mi do picia wodę z miodem i zawsze, kiedy to piję, przypomina mi się dzieciństwo. Z tego, co wiem, nie mam nic wspólnego z Tatarami, żadnych korzeni ani nic, podobieństwo naszych napojów jest więc raczej zupełnie przypadkowe, ale interesujące.

czwartek, 21 sierpnia 2014

Preparado

Mi komencis jam seriozan preparadon por mia lingva kafejo. Mi projektis afiŝon - mi eĉ ne supozis, ke tiel malfacilas desegni tason:) Do afiŝo estas tre neprofesia, tamen eble almenaŭ kelkaj homoj ĝin rimarkos kaj venos. Mi estis en kafejo, en kiu okazos renkontiĝoj. Kafejestrino estis sufiĉe kunlaborema, ŝi tuj konsetis gasti nin kaj ŝi mem proponis, ke ŝi povas porti miajn afiŝojn al biblioteko kaj alia manĝejo. Ŝi ankaŭ promesis reklami projekton ĉe ŝia paĝo. Tiu parto de projekto estas tre ĝojiga kaj esperdona. Mi timas, ĉu projekto sukcesos, sed mi samtempe ekscitias, ke mi ekkonos novajn homojn kaj ke espereble mi kreos ion novan en mia urbo, pri kiu multaj plendas, ke nenio ĉi-tie okazas kaj ke ĝi estas mortinta. Lastatempe aperis grupo, kiu volas revigligi la urbon. Komune ni povas vikigi loĝantaron.

Zaczęłam już poważne przygotowania do mojej kawiarni językowej. Zaprojektowałam plakat - nawet nie przypuszczałam, że tak trudno narysować filiżankę:) Plakat jest więc bardzo amatorski, ale może przynajmniej kilka osób go zauważy i przyjdzie. Byłam w kawiarni, w której będą odbywać się spotkania. Właścicielka jest całkiem chętna do współpracy, od razu się zgodziła i sama z siebie zaproponowała, że może zanieść moje plakaty do biblioteki i do pobliskiej knajpy. Obiecała też zareklamować projekt na swojej stronie. Ta część projektu daje kopa i nadzieję, że może nie będzie tak źle. Boję się, czy wszystko się powiedzie, ale jednocześnie jestem podekscytowana na myśl, że poznam nowych ludzi i może stworzę coś nowego w moim mieście, na które wielu narzeka, że się w nim nic nie dzieje i że jest martwe. Ostatnio pojawiła się grupa, która chce pobudzić miasto do działania. Razem możemy obudzić mieszkańców.

sobota, 16 sierpnia 2014

Malsuprsileziaj kuraclokoj

Hieraŭ mi veturis per trajno kun amikino al ĉirkaŭaĵo de Kłodzko. Ni estis en kuracurbo Duŝniki, kie ni promenis kaj vidis multe da interesaj lokoj. Mi eksciis, ke loĝis tie pola reĝo Johano Kazimiro. Ni vizitis ankaŭ muzeo de papero. Poste ni piediris al montara turisma gastejo. Ni petveturis al alia proksima kuracubro Polanica. Tie mi ekvidis ion tre ridindan - meĥanikaj bestetoj, ekzemple ĉevaloj, zebroj kaj ĝirafoj. Ili estis pluŝaj kaj infanoj ilin rajdis laŭ trotuaroj kaj placoj. Mi neniam antaŭe vidis ion similan kaj komencis plori pro rido. Sed fakte mi iom ĵaluzas, ke io simila ne ekzistis, kiam mi estis infano. Ni havis poste problemon, kiel reveni hejmen, ĉar estis jam nek trajnoj, nek aŭtobusoj. Do ni devis petveturi, kvankam estis ŝtormo kaj jam proksimiĝis vespero. Tamen ni sukcesis kaj ne devis tranokti ie ĉe stacidomo aŭ sur la gazono.

Wczoraj pojechałam z koleżanką szynobusem do Kotliny Kłodzkiej. Byłyśmy w Dusznikach, gdzie spacerowałyśmy i widziałyśmy wiele ciekawych miejsc. Dowiedziałam się, że mieszkał tutaj polski król Jan Kazimierz. Odwiedziłyśmy też muzeum papiernictwa. Później poszłyśmy do schroniska górskiego "Pod Muflonem". Pojechałyśmy autostopem do pobliskiego innego uzdrowiska - Polanicy. Tam zobaczyłam coś zabawnego - mechaniczne zwierzątka, np. konie, zebry i żyrafy. Były pluszowe i jeździły na nich dzieci po alejkach i placach. Nigdy wcześniej czegoś takiego nie widziałam i zaczęłam płakać ze śmiechu. Ale tak naprawdę trochę zazdroszczę tym dzieciom, za mojego dzieciństwa czegoś takiego nie było. Potem miałyśmy problem, jak wrócić do domu, bo nie było już pociągów ani autobusów. Musiałyśmy wrócić na stopa, chociaż była burza i zaczynało się już ściemniać. Na szczęście nam się udało i nie musiałyśmy nocować na dworcu ani na trawniku.

czwartek, 7 sierpnia 2014

Tombo de Górnicki

Antauhieraŭ mi venis al Bjalistoko. Jes, denove:) Mi jam pli malpli faris ĉion, kion mi devis fari, nun mi nur turismumas. Post alveno mi veturis al skanzeno. Estis interese, tamen pli plaĉis al mi en litova skanzeno en Rumšiškės. Hieraŭ mi veturis al urbeto Tykocin. Tie estas kastelo (ne tro interesa) kaj tombo de Łukasz Górnicki (tre interesa, li estis pola verkisto). Dum semajnfino mi volas veturi al festivalo de tataroj.
Intertempe mi eksciis, ke mi preskaŭ tuj devas trovi iun sendantan organizon, se mi volas forveturi por volontulado en Slovakio. Mi jam skribis mesaĝon al unu organizo, sed ili ankoraŭ ne respondis, do ŝajnas, ke mi devas fari ion alian.
Krome mi jam subskribis kontrakton pri projekto, do mi nun ne povas fuĝi, jam decidite:) Mi timas, ĉu ĉio sukcesos kaj ĉu mia lingva kafejo travivos, se mi forveturos. Tio estas grava demando. Kaj mi ankoraŭ ne konas respondon.

Przedwczoraj przyjechałam do Białegostoku. Tak, znowu:) Załatwiłam już prawie wszystko, co musiałam, teraz zwiedzam. Po przyjeździe pojechałam do skansenu. Było ciekawie, ale bardziej podobało mi się w litewskim skansenie w Rumszyszkach. Wczoraj pojechałam do Tykocina. Mają tam zamek (niezbyt ciekawy) i grób Łukasza Górnickiego (bardzo ciekawy, przynajmniej dla polonistów:)). W weekend chcę jechać na festiwal tatarski.
W międzyczasie dowiedziałam się, że niemal natychmiast muszę znaleźć organizację wysyłającą, jeśli chcę jechać na wolontariat na Słowację. Napisałam już do jednej organizacji mail, ale nie odpowiadają, więc chyba muszę napisać do kogoś innego.
Oprócz tego podpisałam też umowę na mój projekt, więc nie mogę teraz zwiać, postanowione:) Boję się, czy wszystko się powiedzie i czy moja kawiarnia językowa przetrwa, jeśli wyjadę. To ważne pytanie. I jeszcze nie znam na nie odpowiedzi.

sobota, 2 sierpnia 2014

Rekroĉtrikita

Iam mi skribis, ke mi komencis denove kroĉtriki. Mi malkudris kaj refaris bluzon, kiun mi faris antaŭ unu jaro, sed ĝi estis tro malgranda por mi. Nun ĝi estas pli taŭga. Eble poste mi donos ankaŭ fotojn, mi devas ĝin lavi.
Kio okazas krom tio? Nu, mi devas decidi. Multe decidi. Kaj mi jam lacas je tio. Ĉefa decido estas, kie mi volas vivi dum venonta jaro. Tio devigas ankaŭ sekvajn decidojn, depende de tio, kion mi elektos.
Mi skribis ankaŭ sekvan mallongan artikolon, kiun mendis de mi firmao. Bedaŭrinde tio estas tro malmulte, ege tro malmulte. Kaj mi entute ne scias, kiam mi ekvidos tiun monon.
En Slovakio mi ekhavis ankaŭ interesan ideon pri kreado de diversaj aĵoj kiel ekzemple juvelaro. Sed mi ankoraŭ ne kontrolis prezojn de materialoj kaj fakte mi ne certas, ĉu mi scipovas ion tian krei. En slovaka librovendejo tio ŝajnis sufiĉe facila, sed kia estas vere, mi ne scias.

Kiedyś pisałam, że zaczęłam znowu szydełkować. Sprułam i zrobiłam od nowa bluzkę, którą skończyłam rok temu, ale była za mała na mnie. Teraz lepiej pasuje. Może później wrzucę też fotki, najpierw muszę ją uprać.
Co po za tym? No, znowu muszę decydować. Dużo decydować. I już jestem tym zmęczona. Główna decyzja dotyczy tego, gdzie chcę żyć w ciągu najbliższego roku. To pociąga za sobą kolejne decyzje i zależy od tego, co ostatecznie wybiorę.
Napisałam też kolejny artykuł zamówiony przez firmę. Niestety to za mało, dużo za mało. I nie mam pojęcia, kiedy zobaczę te pieniądze i czy w ogóle je zobaczę.
Na Słowacji wpadła mi w ręce książka o robieniu różnych rzeczy z takiej masy plastycznej, np. biżuterii. Ale jeszcze nie sprawdziłam cen materiałów i nie jestem pewna, czy mam talent w tym kierunku. W słowackiej księgarni wydawało się to całkiem proste, ale jakie jest naprawdę, nie wiem.