czwartek, 21 czerwca 2012

Bonvolu, sen floroj!

En laborejo hieraŭ mi devis fari ion tre malŝatatan. Oni diris, ke mi devas post spektaklo eniri je sceno kaj doni florojn al aktorino. Eble aliaj ekĝojus, havante similan eblecon, sed mi ne. Por mi tio estas granda problemo fari ion, kiam ĉiuj rigardas al mi. Ĉiam mi timas, ke mi stumblos, falos aŭ venos en malĝusta momento. Bonŝance hieraŭ ĉio estis pli malpli en ordo.
Novaĵo pri mia najbaro saksofonisto, kiu hodiaŭ aldonis novan melodion al sia repertuaro. Nun li aŭ ŝi krom „Rozkoloran Panteron” ludas ankaŭ polan naskiĝtagan kanton „100 jarojn!”. Tio jam estas progresio:)
W pracy wczoraj musiałam zrobić coś, czego bardzo nie lubię. Powiedziano mi, że mam po spektaklu wejść na scenę i dać kwiaty aktorce. Może inny ucieszyliby się, mając podobną możliwość, ale ja nie. Dla mnie to spory problem, kiedy muszę zrobić coś, gdy wszyscy na mnie patrzą. Zawsze boję się, że się potknę, upadnę albo wejdę w niewłaściwym momencie. Na szczęście wczoraj wszystko było mniej więcej w porządku.
Nowina o moim sąsiedzie saksofoniście, który dzisiaj dodał nową melodię do swojego repertuaru. Teraz on lub ona oprócz "Różowej Pantery" gra także "100 lat!". To już jakiś postęp:)

2 komentarze:

  1. Brawo, brawo, Aniu! :) Wręczanie kwiatów to nic strasznego, stresuje tylko przez chwilę, a jest naprawdę, naprawdę miłe - nie tylko dla artysty :) A na czym i komu wręczałaś?

    Sąsiad saksofonista i jego powiększający się repertuar - me gusta :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W moim przypadku jest miłe tylko dla artysty, jeśli jest w ogóle:) Na "Paznokciach" wręczałam, chyba już to widziałaś też, to ta sama aktorka co na "Fedrze".
      Za to wczoraj była taka impra i tyle kwiatów przynieśli, że nawet ktoś rzucał na scenę. Ale na szczęście to było całe wiadro kwiatów i ludzie sami później wręczali, nam się upiekło:)

      Usuń