piątek, 29 listopada 2013

Supo el ruĝa lento

Merkrede mi partoprenis renkontiĝon kun fama litova verkisto Tomas Venclova. Estis tre interese. Mi povis aŭskulti liajn poemojn litove kaj pole. Hieraŭ mi vizitis ekspoziciojn pri litovaj lignaj sinagogoj. Bedaŭrinde mi devis foriri frue por ke mi ne malfruiĝu por mia deĵoro en laborejo. Ekspozicio okazis en fama vroclava Sinagogo sub Blanka Cikonio (malsupra foto kaj lasta en tiu enskribaĵo prezentas sinagogon kaj parton de ekspozicio).
Se temas pri Kartvelio - malfacila temo. Iam mi skribis, ke ankoraŭ somere kun amikoj mi aĉetis sufiĉe ĉipajn biletojn por decembro. Venas jam preskaŭ decembro kaj mi verŝajne ne flugos. Kialoj estas multaj. Mi bedaŭras, sed tiel okazas, se vi planas vojaĝon duonjare antaŭ forveturo. Nun mi devas reorganizi tiun tempon. Mi havas kelkajn eblecojn, indas ilin ordigi kaj elekti la plej bonajn. Eĉ hodiaŭ mi ricevis telefonon kun propono de praktiko en oficejo, lunde mi iros kaj ekscios plu.
Revenante al miaj eksperimentoj en kuirejo, mi preparis merkrede supon el ruĝa lento. Ĝi estis bongusta, iomete acida, sed bona. Nur iel strange, ĉar mi neniam ĝin manĝis, do mi ne scias, kia devas esti ĝia gusto:) Tamen se mi plu vivas, do eble ĉio estis en ordo. Laŭ mi plena sukceso. Jen ĝi:
W środę wzięłam udział w spotkaniu ze znanym litewskim pisarzem Tomasem Venclovą. Było bardzo ciekawie. Mogłam wysłuchać jego wierszy po litewsku i po polsku. Wczoraj odwiedziłam wystawę o litewskich drewnianych synagogach. Niestety musiałam wyjść wcześnie, żeby nie spóźnić się na dyżur w pracy. Wystawa mieści się w słynnej wrocławskiej Synagodze pod Białym Bocianem (poniższe zdjęcie oraz pierwsze w tym wpisie prezentują synagogę oraz fragment wystawy).
Jeśli chodzi o Gruzję - trudny i drażliwy temat. Kiedyś pisałam, że jeszcze w lecie kupiłam ze znajomymi w miarę tanie bilety na grudzień. Przyszedł już prawie grudzień i prawdopodobnie nie polecę. Powodów jest wiele. Żałuję, że tak wyszło, ale tak to bywa jak się planuje podróż pół roku przed. Teraz muszę jakoś zreorganizować ten czas. Mam kilka możliwości, muszę je uporządkować i wybrać najlepsze. Dzisiaj nawet dostałam telefon z propozycją praktyki w biurze, pójdę tam w poniedziałek i dowiem się więcej.
Wracając do moich eksperymentów kulinarnych, w środę zrobiłam zupę z czerwonej soczewicy. Była pyszna, trochę kwaśna, ale dobra. Tylko trochę dziwnie, bo nigdy wcześniej nie jadłam zupy z soczewicy, więc nie mam pojęcia, jak powinna smakować:) Ale wciąż żyję, więc chyba wszystko było w porządku. Jak dla mnie pełny sukces. Zdjęcie zupy powyżej, między zdjęciami z wystawy.

1 komentarze: