czwartek, 10 lipca 2014

Denove ek al Nitra!

Morgaŭ tre frue matene mi forveturas al Slovakio por SES. Tio estos jam mia tria Somera Esperanto-Studado. Kaj ĉi-foje mi havos kelkajn prelegojn pri pola lingvo. Hodiaŭ mi preparis ĉiuj materialoj kaj mi nun lacas. Mi respondecis ankaŭ iomete pri programo, sed mi tre fuŝis tion. Eble pro manko da sperto kaj malĉeesto - kiam mi devis pri tio okupiĝi, mi estis en Belorusio kaj preskaŭ ne havis interreton. Mi volis helpi, sed ŝajnas, ke mi ne estas bona organizanto. Laste mi ricevis ankaŭ alian taskon - organizi lastan vesperon. Do mi iom timas, pro tio ke mi jam fuŝis, kaj pro tio, ke estas granda ŝanco, ke mi denove fuŝos. Organizi ion kaj paroli al aŭskultantaro estas por mi bona trejnado, se mi volas sukcese komenci mian lingvan kafejon. Sed io alia estas paroli al dudek homoj en kafejo kaj io alia estas paroli al ducent homoj ĉe granda internacia renkontiĝo. Nu, ni ekvidos, kio okazos. Se mi vere fuŝegos, eble mi neniam plu revenos al SES aŭ mi tute kabeos:) Fakte en venonta jaro mi ne planas viziti SES, mi ankoraŭ tion pripensos.
Alia fuŝa afero - mi plu malsanas. Espereble mi baldaŭ resaniĝos, ĉar partopreni aranĝon kun malsano, des pli kiam estas pli ol tridek gradoj, ne estas plezuro.
Kaj jam lasta afero - antaŭ du tagoj mi rekomencis kroĉtriki:)

Jutro bardzo wcześnie rano jadę na Słowację na SES. To będzie już moje trzecie Letnie Studium Esperanta. I tym razem będę miała kilka wykładów o języku polskim. Właśnie przygotowywałam dzisiaj materiały do zajęć i jestem już zmęczona. Jestem też odpowiedzialna trochę za program, ale nawaliłam. Może z braku doświadczenia i z powodu nieobecności, a co za tym idzie braków w komunikacji - kiedy był najlepszy czas, żeby się tym zająć, byłam na Białorusi i prawie nie miałam internetu. Chciałam pomóc, ale wychodzi na to, że chyba niewiele pomogłam lub wręcz zaszkodziłam. Chyba nie jestem dobrym organizatorem. Ostatnio dostałam też inne zadanie - zająć się ostatnim wieczorem. Trochę się więc boję, bo już nawaliłam, no i jest spora szansa, że znowu coś zrobię nie tak. Organizowanie czegoś i przemawianie do ludzi to dla mnie dobry trening, jeśli chcę z powodzeniem otworzyć moją kawiarnię językową. Ale co innego mówić do dwudziestu ludzi w kawiarni, a co innego przemawiać do dwustu ludzi na wielkiej międzynarodowej imprezie. No, zobaczymy, co będzie. Jeśli naprawdę będzie strasznie, najwyżej nigdy nie wrócę na SES albo pójdę śladami Kabe:) Właściwie to i tak nie planuję wizyty na SES-ie w przyszłym roku, jeszcze to przemyślę.
Inna niefajna sprawa - dalej jestem chora. Mam nadzieję, że zaraz wyzdrowieję, bo brać udział w imprezie chorym, tym bardziej jeśli jest ponad trzydzieści stopni, to żadna przyjemność.
I już ostatnia sprawa - dwa dni temu wróciłam do szydełkowania:)

2 komentarze:

  1. Powodzenia na SESie! Mi kredas, ke vi ĉiakaze sukcesos. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dankon por apogo, tamen ne estis tiel malbone:)

      Usuń