wtorek, 18 marca 2014

Blindulo

Fakte pasis nur 3 monatoj de nova jaro kaj jam tiel multe da malbonaĵoj okazis, ke mi timas, ke 2014 jaro gajnos kontraŭ 2013 jaro en konkurso por la plej malbona jaro de mia vivo. Hieraŭ mi revenis al mia hejmurbo kaj mi iris laŭ mia kutima vojo de stacidomo al mia hejmo. Sed meze de ĝi mi ekvidis, ke mankas ponto. Sube estis rivero, kiun mi ne povis trapasi, do mi devis reveni kaj trovi alian vojon. Kaj tio estis nur komenco. Kiam mi finfine atingis hejmon, mi eksciis, ke mia hundo iĝis blinda. Li jam vidas nenion kaj hodiaŭ mi unuan fojon lin promenigis ekde kiam tio okazis. Tio estis samtempe trista kaj ridinda afero. Li ne povas normale iri, ĉar li nenion vidas, do li ofte faras ion strangan aŭ batas sin je io.
Hodiaŭ mi eksciis, ke unu el miaj grandaj revoj eble neniam realiĝos. Kiam mi estis je dua jaro de mia studado, do pli malpli kvin jaroj antaŭe, mi partoprenis lecionon pri "Krimeaj sonetoj" de Adam Mickiewicz. Mia amiko prelegis tiam pri sia vojaĝo al Krimeo, li montris fotojn ktp. Tiam mi jam iomete lernetis rusan lingvon kaj mi ekrevis, ke mi devas viziti Krimeon. Mi eĉ planis tutan vojaĝon, kontrolis trajnojn, multe legis pri Krimeo mem kaj pri Ukrainio. Eĉ por mia naskiĝtago mi ricevis gvidlibron tra Krimeo. Bedaŭrinde dum jaroj mi ne sukcesis trovi ĝustan tempon, monon kaj homojn, kun kiuj mi povus veturi. Kaj hodiaŭ pro decido de Putin ŝajnas al mi, ke mi jam neniam sukcesos viziti Krimeon. Mi ne emas pagi kontraŭ vizo al ŝtato, kiu kontraŭ mia volo kaj kontraŭ volo de preskaŭ tuta mondo ŝtelis parton de alia sendependa lando. Nu, mi tre bedaŭros pro tio, sed mi havas aliajn revojn kaj vizitindajn lokojn. Iel mi travivos. Sed mi ne imagas, kion faros nun loĝantoj de Krimeo, kiuj ne konsentas iĝi parto de Rusio. Decido estas nekredeble malfacila - resti en sia hejmo kaj alkutimiĝi, ke ĝi jam estas alia lando aŭ lasi ĉion kaj forveturi al Ukrainio. Mi ne scias, kion farus mi mem en simila situacio. Ke ekzemple mia hejmurbo nun iĝus parto de Germanio. Mi amas mian hejmurbon kaj mi ne volus ĝin forlasi, sed samtempe mi ne volus vivi en Germanio. Ege malfacila decido. Eble mi povus vivi en alia parto de Pollando, sed mi preferus, ke tio estus mia propra elekto, ne ordono de iu kruela diktatoro.
Kaj krome mi dum hodiaŭa renkontiĝo kun amikoj eksciis, ke eble mi tro rapide ĝojis, ke mi estas sana. Ĉar eble mi estas malsana je alia malsano. Espereble ne, tamen verŝajne mi devos tion kontroli. Do jes ja, tre bona jaro ekde komenco.

Właściwie minęły dopiero niecałe 3 miesiące nowego roku, a już tyle złych rzeczy się wydarzyło, że boję się, że rok 2014 pobije na głowę rok 2013 w konkursie na najgorszy rok mojego życia. Wczoraj wróciłam do rodzinnego miasta i szłam z buta trasą, którą zwykle wracam z dworca do domu. Ale w połowie drogi zorientowałam się, że nie ma mostu, którym zwykle przechodziłam. W dole była rzeka, w której nie miałam zamiaru się kąpać, więc musiałam się wrócić i znaleźć jakąś inną drogę dookoła. A to był dopiero początek. Kiedy wreszcie dotarłam do domu, dowiedziałam się, że oślepł mój pies. Nic już nie widzi i dzisiaj pierwszy raz byłam z nim na spacerze od czasu, kiedy to nastąpiło. To było jednocześnie smutne i śmieszne. Nie może normalnie chodzić, więc robi dziwne rzeczy albo się obija o wszystkie możliwe przeszkody.
Dzisiaj dowiedziałam się, że jedno z moich wielkich marzeń prawdopodobnie nigdy się nie zrealizuje. Kiedy byłam na drugim roku studiów, czyli mniej więcej pięc lat temu, uczestniczyłam w zajęciach na temat "Sonetów krymskich" Mickiewicza. Znajomy przygotował prezentację o swojej podróży na Krym, pokazywał zdjęcia itp. Wtedy już trochę uczyłam się rosyjskiego i zamarzyło mi się, że muszę kiedyś odwiedzić Krym. Nawet zaczęłam już planować podróż, sprawdzać pociągi, czytać o samym Krymie i o Ukrainie. Nawet dostałam na urodziny przewodnik po Krymie. Niestety przez lata nie znalazłam czasu, pieniędzy ani ludzi, z którymi mogłabym tam pojechać. A dzisiaj Putin swoją jedną decyzją przekreślił to moje marzenie, bo prawdopodobnie już nigdy Krymu nie odwiedzę. Nie zamierzam płacić za wizę państwu, które wbrew woli mojej i większej części świata zajęło część innego niepodległego państwa. Cóż, bardzo żałuję, że raczej tam nie pojadę, ale mam też inne marzenia i inne miejsca, które chciałabym odwiedzić. Jakoś przeżyję. Ale co mają zrobić teraz mieszkańcy Krymu, którzy nie chcą stać się częścią Rosji? Stoją teraz przed niewyobrażalnie trudną decyzją - zostać w domu i przyzwyczaić się, że teraz to już inny kraj czy zostawić wszystko i wyjechać w poszukiwaniu nowego domu na Ukrainie. Nie wiem, co bym zrobiła w podobnej sytuacji. Np. moje miasto stałoby się częścią Niemiec. Kocham moje miasto i nie chciałabym go opuszczać, ale z drugiej strony nie chciałabym też żyć w Niemczech. Bardzo trudna decyzja. Może mogłabym żyć w innej części Polski, ale wolałabym, żeby to był mój własny wybór, a nie rozkaz jakiegoś okrutnego dyktatora.
I dzisiaj dowiedziałam się też podczas spotkania ze znajomymi, że być może za wcześnie się cieszyłam, że jestem zdrowa. Bo możliwe, że jestem chora na coś innego. Mam nadzieję, że nie, ale mimo wszystko wolę to sprawdzić. Nie no, świetny jest ten pierwszy kwartał, nie ma co.

0 komentarze:

Prześlij komentarz