poniedziałek, 9 czerwca 2014

Mi malamas vizojn

Sabate mi ricevis finfine inviton el organizo en Belorusio, dimanĉe mi nenion povis fari kaj hodiaŭ mi veturis al Vroclavo. Tie mi vizitis oficejon, kiu helpas ricevi vizon de diversaj landoj. Sed fakte ili ne tro helpis, ĉar virino diris, ke ŝi ne certas, ĉu sufiĉos tempo antaŭ mia forveturo, ĉar tio estos tro riske uzi normalan modon kaj la plej bone, se mi krompagos kaj uzos rapidan modon. Mi ne volis riski kaj bedaŭrinde mi krompagis. Morgaŭ mi devas iri al laboroficejo, sed se mi ne estus devigita resti tie, mi povus mem veturi al belorusa konsulejo en Varsovio aŭ Bjalistoko. Ŝajnas, ke estus pli ĉipe kaj pli interese. Kvankam mi pagis tiel multe da mono, mi timas, ke mi povas ne ricevi vizon, ĉar por belorusa landestro mi estas senlaborulino kaj maljuna fraŭlino el putrita okcidento. Mi ne havis ankaŭ adreson, kie mi loĝos en Belorusio. Kaj virino en oficejo diris, ke konsulo estas tre preciza kaj eĉ eblas, ke oni min vokos al konsulejo en Varsovio por ke mi klarigu iujn informojn kaj respondu demandojn de konsulo. Do krom tio, ke mi pagis tiel multe, eblas, ke mi tamen devos veturi mem al Varsovio. Tute sensence. Des pli, ke eĉ se mi veturos kaj klarigos, oni plu povas decidi, ke mi vizon ne ricevos. Kiel mi malamas vizojn. En mia ideala mondo vizoj ne ekzistas.

W sobotę dotarło do mnie wreszcie zaproszenie z organizacji na Białorusi, w niedzielę nic nie mogłam załatwić, a dzisiaj pojechałam do Wrocławia. Poszłam tam do biura pośrednictwa wizowego. Ale właściwie niewiele mi tam pomogli, bo babka powiedziała, że nie jest pewna, czy zdążę otrzymać wizę przed wyjazdem, bo to zbyt ryzykowne korzystać z trybu standardowego (chociaż kombinowała nawet z jakimiś przesyłkami konduktorskimi itp.) i najlepiej jeśli dopłacę i użyję trybu ekspresowego. Wolałam nie ryzykować i niestety dopłaciłam. Jutro muszę iść do pośredniaka, ale jeśli nie byłabym zmuszona tu zostać, to sama bym pojechała do konsulatu w Warszawie albo Białymstoku. Zdaje mi się, że byłoby taniej i ciekawiej. Chociaż zapłaciłam tyle kasy, boję się, że i tak tej wizy nie dostanę, bo dla Baćki jestem bezrobotną starą panną ze zgniłego zachodu. Nie miałam też adresu, gdzie będę mieszkać na Białorusi. A babka w biurze powiedziała, że konsul jest bardzo skrupulatna i możliwe, że wezwą mnie jeszcze na wyjaśnienia do konsulatu do Warszawy. Czyli mimo, że zapłaciłam tyle forsy, możliwe, że i tak będę musiała sama jechać do stolicy. Zupełnie bez sensu. Tym bardziej, że nawet jeśli pojadę i wyjaśnię, tak czy siak mogą mi wizy nie dać. Jak ja nienawidzę wiz. W moim idealnym świecie wizy nie istnieją.

0 komentarze:

Prześlij komentarz