poniedziałek, 17 grudnia 2012

Formikoj kaj pli da ĉipaj biletoj

Matene kaj posttagmeze mi hieraŭ laboris, vespere mi revenis kun mia kunlaborantinto al sia loĝejo por festi sian naskiĝtagon. Estis mojose, precipe legado da stranga ĵurnaleto kaj historioj kunigitaj kun unu el donacoj (memfarita kalendaro) plaĉis al mi. Sed bedaŭrinde ĝojetosan festadon interrompis problemo kun likanta tubo en banĉambro. Afero estas tre serioza, ĉar najbaro postulas monon.
En tiaj momentoj mi pensas, ke kvankam mi jam havas de tempo al tempo tro de mia loĝejo kaj ĝia posedanto, do tamen mi restos ĉi tie kiel eble longe. Lastatempe mi pensis eĉ, ĉu ne ŝanĝi loĝejon en sekva jaro, ĉar mi jam vere havas tro da formikoj. Ili estas ĉie - en kuirejo, banĉambro kaj mia ĉambro. Do ili promenas sur mia lito, sur mia dentbroso, sur mia komputilo kaj sur mia manĝajo. Certe mi jam senkonscience formanĝis kelkajn. Fi! Mia kunloĝanto prenis de sia hejmo kontraŭformikan venenon (iaj kemiaj granoloj), sed tio ne helpis. Mi provis alian metodon, pli naturamika (mi aŭdis, ke formikoj ne ŝatas citronon, do mi lasis en kelkaj lokoj fortranĉitaj citronoj), sed tio ankaŭ ne helpis. Tio daŭras jam duan jaron, ekde kie aperis mia kunloĝanto kaj mi havas tro da senrezulta batalado.
Revenante al pli plezura temo, mi hodiaŭ denove aĉetis ĉipegajn biletojn. Ĉi foje el Vroclavo ĝis Varsovio kaj reen, por ke mi povu kun amikino atingi nian aŭtobuson ĝis Talino fine de februaro. Kontraŭ biletoj tien kaj reen por du personoj mi pagis nur 6 zlotojn! Ankaŭ mi decidis aĉeti biletoj nur por mi je trako Vroclavo-Varsovio-Lublino kaj reen por marto. Mi pagis kontraŭ tiuj biletoj nur 12 zlotojn! Eĉ se mi ne veturos, mi ne bedaŭrus, se mi perdus tiun monon. Sumigante ĉion, januare mi veturas al Bjalistoko, februare al Lodzo, februare/marte al Talino kaj marte al Lublin. Ankoraŭ pripensenda estas tranoktado en tiuj ĉi lokoj, ĉar mi ne certas ĉu en ĉiu el tiuj urboj mi povos sole vagadi sen dormo dum 2-3 diurnoj. Eble mi trovos ankoraŭ ion sufiĉe malmultekostan, hostelon ktp. Mi celas aĉeti promociajn biletojn ĝis Vieno aŭ Berlino, sed por nun ĉiuj kostas pli ol 1 zloto.

Rano i popołudniu wczoraj pracowałam, wieczorem wróciłam ze współpracowniczką do jej mieszkania, żeby świętować jej urodziny. Było super, zwłaszcza podobało mi się czytanie dziwnego czasopisma i historie związane z jednym z podarunków (własnoręcznie wykonanym kalendarzem). Niestety radosną atmosferę zakłócił problem z przeciekającą rurą w łazience. Sprawa jest poważna, bo sąsiad domaga się pieniędzy.
W takich momentach myślę sobie, że chociaż czasami mam już mojego mieszkania i jego właściciela serdecznie dość, to jednak zostanę tu jak najdłużej. Ostatnio myślałam nawet, czy nie zmienić mieszkania w przyszłym roku, bo naprawdę już nie mogę wytrzymać z tymi mrówkami. Są wszędzie - w kuchni, w łazience i w moim pokoju. Spacerują sobie więc po moim łóżku, szczoteczce do zębów, komputerze i jedzeniu. Pewnie nieświadomie już kilka zeżarłam. Ble! Mój współlokator przywiózł z domu trutkę (jakieś granulki), ale to nie pomogło. Spróbowałam też innej metody, bardziej przyjaznej środowisku (słyszałam, że mrówki nie lubią cytryny, więc zostawiłam w kilku miejscach połówki cytryn), ale to też nie pomogło. Trwa to już drugi rok, od kiedy pojawił się mój współlokator, i mam już dość tej bezskutecznej walki.
Wracając do przyjemniejszego tematu, dzisiaj znowu kupiłam bardzo tanie bilety. Tym razem z Wrocławia do Warszawy w obie strony, żebym mogła z przyjaciółką złapać nasz autobus do Tallina pod koniec lutego. Za bilety tam i z powrotem dla dwóch osób zapłaciłam tylko 6 zł! Zdecydowałam się też kupić bilety na trasie Wrocław-Warszawa-Lublin i z powrotem na marzec. Za te bilety zapłaciłam tylko 12 zł! Nawet jeśli ich nie wykorzystam, to nie będzie mi szkoda, że te pieniądze przepadły. Podsumowując wszustko, w styczniu jadę do Białegostoku, w lutym do Łodzi, na przełomie lutego i marca do Tallina i w marcu do Lublina. Jeszcze warto przemyśleć nocleg w tych miejscach, bo nie jestem pewna, czy w każdym z tych miast dam radę sama błąkać się bez snu przez 2-3 doby. Może jeszcze znajdę coś niedrogiego, hostel itp. Czekam aż uda mi się kupić bilety do Wiednia albo Berlina, ale na razie wszystkie kosztują więcej niż złotówkę.

0 komentarze:

Prześlij komentarz